LEŚNY
SURVIVAL BEZ TELEFONÓW, CZYLI KLASA I A I B POD NAMIOTAMI
Z wielką
radością i nadzieją na wspaniałe doznania przygotowaliśmy się
na wyjazd do Radowa Małego
w Gospodarstwie Agroturystycznym Żurawi Krzyk w dniach 22-24 maja.
Razem z
opiekunami i animatorem zabaw wyruszyliśmy sprzed szkoły na biwak po
harcersku.
Już pierwszego dnia pobyt rozpoczęliśmy wspólnym budowaniem
obozowiska .Śmiechu
było co niemiara, ponieważ większość po raz pierwszy w życiu stawiała
namioty, rozkładała
kanadyjki / nie mylić z Kanadą/ , karimaty, śpiwory . Przed obiadem
odbyły się
zajęcia integracyjne tzw. team building, polegające na nalewaniu wody
do rurek,
w których były specjalnie zrobione otwory, aby za szybko nie
wypłynęła piłeczka
. Z kolei specjalnie rozłożona chusta
zmuszała wszystkich do pracy zespołowej i wysiłku fizycznego. Tak
rozbawieni
poszliśmy na pyszny obiad przygotowany przez gospodarzy. Jedliśmy na
zewnątrz,
malownicze widoki, piękna pogoda, cisza i spokój
na pewno sprzyjała naszemu
odpoczynkowi. Po południu odbyły się zajęcia topograficzne z
GPS^ ami i ogniskowy wieczór z gitarą i
przysmakami z ognia. Nic tak nie smakuje
jak pieczony ziemniak z jajkiem i młoda
pokrzywa smażona w głębokim tłuszczu.
Hitem wieczoru stała się piosenka
pt.,,Nie umieraj dżdżownico”. Następnego
dnia wyruszyliśmy do ,,pobliskiego sklepu” , uczestnicząc w
grze terenowej po
harcersku. Droga w obie strony, 6 km, była nie lada wysiłkiem dla
Oliwii,
Roksany i nas opiekunów. Wszyscy szczęśliwie dotarliśmy na
miejsce zważywszy,
że zjedliśmy pyszne lody i wypiliśmy zimne picie. Pani Bańska
i p .Ruciński mogli być z nas
dumni, ponieważ rozpoznawaliśmy nazwy drzew, roślin, tropy zwierząt
oraz
określaliśmy kierunki świata. Gdy dotarliśmy do
namiotów, padliśmy na
kanadyjki. Po południu odbyły się warsztaty na temat
bushcraftu, czyli budowy schronienia w lesie,
technik rozpalania ognia i przygotowania posiłku tzw
.kociołka. Jakie było nasze zdziwienie,
gdy wieczorem oprócz kolacji gospodarze upiekli dla nas
pyszną pizzę w
chlebowej chacie. Zapomniałam nadmienić, że w gospodarstwie pieczono
swój
chleb, pizzę, hodowano kozy i strusie, a
koty i psy towarzyszyły nam we wszystkich zabawach. W
ostatnim dniu niestety padało, ale szybko
przenieśliśmy się z namiotów do
chlebowej chaty, gdzie rozpalono dla nas palenisko i w ciepłej
świetlicy po śniadaniu
czekaliśmy na busa. Pan Paweł był przygotowany na niepogodę, ponieważ
puścił
nam oryginalny film na temat Powstania Warszawskiego. Wracając do domu
byliśmy
bardzo zadowoleni. Należy nadmienić ,że młodzież okazała się bardzo
odpowiedzialna/
nikt nie zabrał telefonu z domu/, wspólnie w grupach
pracowali i bawili się,
sprzątali po sobie, pomagali innym, rozpalali ognisko , dokarmiali kozy
i
strusie, a przede wszystkim wszyscy wspólnie odpoczęliśmy od
codziennych zajęć.